piątek, 27 lipca 2012

Lunatyk - Jonathan Barnes

Książka przedziwna, pełna sprzeczności. Ciekawa okłada przyciąga wzrok. W księgarni z daleka wypatrzyłam ta książkę i specjalnie się po nią wróciłam. Owszem uważam że nie należy oceniać książki po okładce, ale w tym jednym wypadku jestem skłonna zrobić wyjątek. Okładka jest interesująca, wygląda jak stary cyrkowo-teatralny plakat. I taka właśnie jest ta książka to teatr dziwów w starym dobrym stylu. W stylu wiktoriańskim przełomu XIX-XX wieku.

 "Należy się wam ostrzeżenie. Niniejsza książka nie posiada żadnej wartości literackiej. Składa się na nią stek bzdur obliczonych na tani efekt, fabuła jest zagmatwana i niewiarygodna, postaci nie przekonują, a marny i monotonny styl, pełen zbędnych udziwnień, nazwać trzeba żałosnym. Wątpię zatem głęboko, czy uwierzycie w zawarte tu treści." Ostrzeżenie narratora w pierwszych zdaniach powieści jedynie zachęca do dalszego czytania. Ten "stek bzdur" w zabawny sposób wprowadza nas w nastrój całej książki. narrator nie do końca poważny drażni się z czytelnikiem. Mnie zachwycił ten "żałosny" styl, odebrałam to jak autoreklamę ukryta pod płaszczykiem antyreklamy. Zauroczyły mnie "zbędne" udziwnienia które narrator stosował bardzo chętnie. Rozczarowująca była dla mnie zmiana stylu narracji z postępem historii. W połowie książki zagubił się gdzieś ten zabawny styl który zachwycił mnie na początku. A właśnie z tego powodu książka ta była ciekawa. Sama historia była miejscami nudnawa, pomimo nadmiaru zdarzeń nieprawdopodobnych i zupełnie dziwnych dało się przewidzieć co będzie dalej. Po dreszczowcu z "epoki" spodziewałabym się nieco więcej.


 Braki w fabule wynagradzają opisy wiktoriańskiego Londynu. W książce pokazana jest mroczna, brudna i śmierdząca strona miasta. W czasie tej literackiej wycieczki po Londynie odwiedzamy mroczne więzienie, przybytki uciechy pełne dziwacznych niewiast jak chociażby brodata Mina, kręte ciemne uliczki oraz siedzibę tajnej agencji rządowej.

Ostatecznie nie jestem pewna czy książka ta mi się podobała czy nie. Początek mnie zachwycił, a dla odmiany końcówka rozczarowała. Ogólnie książka była dobra i czytało się ja przyjemnie. 


2 komentarze:

  1. Mimo, że nie powinnam, to jednak zawsze oceniam książki po okładkach :) ta okładka i Twoja recenzja są bardzo zachęcające :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dzisiaj otrzymałam( w drodze wymiany książkowej) "Lunatyka".
    Mnie też zachęcił nietuzinkowy wstęp. Zaczynam czytać. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję.
    Pozdrawiam.
    http://biernasia4.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń